niedziela, 8 lutego 2015

Rozdział IX Delfy

Olimpia


"Stanowczo odmawiam udziału"
- Nie, nie zbyt oficjalnie-pomyślałam zgniatając kartkę i odrzucając ją na stos innych pozgniatanych wcześniej
"Nigdy więcej nie piszcie do mnie!"
-Nie to też nie-szeptałam
Im bardziej starałam się wymyślić coś stosownego tym głupsze pomysły przychodziły mi do głowy. Nie chciałam brać w tym udziału i brnąć w to dalej niż jestem, musiałam to skończyć. Tylko co napisać? Jak zacząć? Czy poradzę sobie bez tego? Skąd będę miała pieniądze?
Siedziałam na krześle przy biurku, obok mnie piętrzył się stos pozgniatanych kartek a w kałamarzu zaczęło brakować atramentu. Byłam bliska poddania się i spełnienia tego zlecenia, zrezygnowana po raz kolejny wyjęłam list z kieszeni płaszcza i po raz szósty czytałam ten sam tekst nie wiedząc co zrobić


Mamy dla Ciebie niebezpiecznego gościa do odwiedzenia.
 Jest to ważny polityk i podwójny szpieg który pomagał naszej
 organizacji a teraz jej zagraża, niedawno zamordował jednego
 z naszych ludzi.
Obecnie przebywa w Kartaginie, bliższych namiarów nie
 możemy podać ze względów bezpieczeństwa. Nikt nie może
 wiedzieć że to ty odpowiadasz za to co się stanie, ludzie
 rządzący muszą myśleć że to on sam. Im lepiej i szybciej
 wykonasz powierzone Ci zadanie tym więcej wynagrodzenia
 dostaniesz, jesteś jednym z naszych najbardziej zaufanych ludzi


No tak to całkiem w ich stylu żadnych konkretnych informacji, krótko i zwięźle a ty się człowieku martw co dalej... Mogłabym wykonać to zlecenie bez najmniejszych problemów, co to za problem zabić jakiegoś spasionego polityka, no dobra "upozorować samobójstwo" ale to też nie problem kiedyś już to zresztą robiłam.
-Nawet gdybym chciała podjąć się tego zadania to nie mam co zrobić z Lynette- pomyślałam tłumacząc sobie, że nie mogę nigdzie jechać
-Odkąd pojawiła się w moim życiu czuje się za nią odpowiedzialna jak za własną siostrę..., Oczywiście ona nie może wiedzieć ,że jej ufam i się o nią troszczę- pomyślałam odganiając od siebie ciepłe uczucia
-Nie mogę ufać nikomu- szepnęłam z goryczą
Ale to była gorzka prawda, właściwie od chwili ucieczki z domu i wykonania pierwszego zlecenia ufanie komu kolwiek zrobiło się niemożliwe. W jednej chwili powróciły do mnie wszystkie sceny z przeszłości, ból, upokorzenie, śmierć, samotność wszystkie te uczucia eksplodowały w moim sercu zabijając po raz kolejny, niszcząc od środka. Niby minęło tyle lat, ale nigdy nie umiałam się pogodzić z losem jaki spotkał mnie i mich bliskich, ni umiałam z tym żyć
- Myślałam że jak zabije wystarczająco ludzi z rządu to pomszczę matkę i ból minie, ale z każdą kolejną ofiarą żądza zemsty rosła a zabijanie ludzi stało się rutyną- dlatego musiałam z tym skończyć, tu i teraz.
Gdy wyrwałam się z transu byłam bliska płaczu. Póki Lynette jest na spacerze to może zdołam napisać odmowę i się ogarnąć, kiedy o niej pomyślałam przed oczyma stanął mi chłopak zrodzony z mroku. Kto to był? A sposób w jaki patrzył na Lynette wogóle mi się nie podobał. Postanowiłam że ją wypytam jak wróci, tym czasem zabrała się za pieczenie mięsa a pisanie odmowy odłożyłam na inną porę, gdy jagnięcina już siedziała w garnku na ogniu w piecu to powyjmowałam wszystkie kawałki skór jakie mi zostały i pozszywałam na koc dla Lynet potem wzięłam skórę kojota kupioną na agorze i zrobiłam dla niej płaszcz. Czas szybko zleciał i już był zmierzch, zaczęłam się martwić o Lynette. Już chciałam wychodzić i jej szukać gdy ona wparowała do domu w przemoczonej szacie i skórze białej jak kreda. Podbiegłam do niej łapiąc za ramię w geście troski a ona odskoczyła do tyłu z przerażeniem wypisanym na twarzy
-Lynette! Co się stało!? Znów spotkałaś ten twór Hadesu??- spytałam zmartwiona
A ona natychmiast otrzeźwiała i skierowała na moją twarz swój wściekły wzrok
- On nie jest żadnym tworem Hadesu!!!-wykrzyknęła
-Dobrze nie jest- odpowiedziałam opanowana
-Ale powiedz wkońcu co się stało, czy nie można cie nigdzie samej wypuścić żeby nic ci się nie stało?!-powiedziałam coraz bardziej poirytowana
-Wpadłam do rzeki.-
- I -dopytywałam się
- No i nic, wpadłam do zimnej rzeki i koniec.
-Aha to dlatego przychodzisz tutaj dygocząc i wyglądając jak przerażony trup-powiedziałam
-Nie twój interes-powiedziała złośliwie
-Czy możesz do mnie nie odzywać się w ten sposób- powiediałam spokojnie
-Jesteś gościem w moim domu i wypada mieć trochę szacunku
-Ja powinnam mieć szacunek?! A ty co? To ty nazywasz mojego chłopaka tworem Hadesu!!!-wykrzyknęła z furią, a zaraz potem zrobiła się cała czerwona i zakryła dłonią usta spuszczając głowę w dół. Widać było że żałowała wypowiedzianych przed chwilą słów a szczególnie kwesti o chłopaku
- O kurcze...yyyy...sorry...wiesz ja nie chciałam aaa on no on nie jest moim no wiesz...-jąkała się coraz bardziej zażenowana Lynette
-Dobrze już dobrze- powiedziałam z całej siły powstrzymując chichot
-Idź do pokoju się przebrać, leży tam chiton kupiony na targu- dokończyłam
Gdy zniknęła za rogiem nie wytrzymałam i wybuchłam cichym śmiechem, oj ta Lynet powinna nauczyć się opanowania.
Wyjęłam mięso z garnka i położyłam na talerze, następnie ukroiłam dwa kawałki chleba kładąc je na talerze które położyłam na drewniany stół. Chwile potem przybyła Lynett w nowym chitonie wciąż ze spuszczoną głową i purpurową twarzą
-Kolacja- powiedziałam wesoło
Spojrzałam że wciąż trzęsie się z zimna więc zaproponowałam żebyśmy zjadły koło pieca. Siedziałyśmy na poduszkach a w piecu wesoło trzaskał ogień oświetlając w półmroku nasze twarze i ogrzewając całe pomieszczenie.
-Więc jak było na spacerze??-spytałam próbując zacząć rozmowę
-W porządku, po prostu chodziłam sobie po łące a potem próbowałąm wrócić brzegiem rzeki a okazało się że rzeka obok twojego domu to nie ta i musiała wracać no i tak dalej... Wiesz nudy- odpowiedziała nerwowo
Czułam że coś przedemną ukrywa ale postanowiłam na razie nie pytać
-A ja zrobiłam ci koc i płaszcz- powiedziałam wyciągając płaszcz zza pleców
-Dzięki, nie trzeba było, po tym jak się zachowałam to wiesz- powiedziała zmieszana
-Podoba ci się miasto??-zmieniłam temat
-Tak jest śliczne! Ale bardzo mało kobiet widziałam-odpowiedziała
-Bo kobiety w grecji właściwie nie wychodzą z domów- powiedziałam z pogardą
-To przez rząd, męszczyźni mają prawo do dosłownie wszystkiego a szanująca się kobieta nie wychodzi z domu tylko dzieci wychowuje, nie powinno tak być-rzekłam ze smutkiem
-Racja
-Dlaczego nie mieszkasz w mieście tylko tu na odluziu?? To znaczy wiem że w grecji cie poszukują i wogóle ale co ty takiego zrobiłaś??- Spytała podejźliwie
-Oczywiście jeśli moge spytać
Tysące emocji przebyło przez mój mózg z prędkością światła, powiedziec jej?? Oczywiście że nie całą prawde, a może ona wie???Niedając nic posobie poznać powiedziałam wesoło
-No wiesz zdarzyło mi się nawrzeszczeć na pare osób z rządu, manifestować prawa kobiet i spierać się z filozofami.
-A ty co opowiesz mi o sobie??
-No jak wiesz nic nie pamiętam ale ostatnio miałam dziwnw sny...
I wtedy zaczęła o nich opowiadać a ja nie wiedziałam co na to odpowiedzieć, jedyne co mi przychodziło do głowy to Delfy. Tam może by się czegoś dowiedziała, może to jakieś przepowiednie albo coś. Więc odpowiedziałam
-Musimy jechać do Wyroczni Delfickiej, jutro ci wszystko wyjaśnie a teraz sprzątamy i spać- powiedziałam poganiając ją ręką

______________________________________________________________________________________________________________________________________________
 Heeeeeeeeeeejoł!!! Dziś rozdział wyjątkowo wcześnie ze względu na to że Zomiju ma feeeeeeeeeeeeerie
Bardzo dziękujemy za każdy komentarz który zamieszczacie pod postami to naprawde ważne i wgl;D Komentujcie, komentujcie   i do zobaczeni przy następnym rozdziale

buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuziaczki ;-*  ;-*  ;-**
Zomiju  ;-)

2 komentarze:

  1. Coś tak jakby pusto pod rozdziałem?
    Właśnie dla tego Komętuję ;-).
    ***

    Rozdział jest ciekawy i oryginalny, a na dodatek po raz pierwszy pojawia się narracja Olimpii. Mam nadzieje, że w następnych rozdziałach również jej nie zabraknie i, że pomoże odkryć trochę tajemnicy, którą owiana jest postać Olimpii. Rozdział kończy się dość niemrawo, rozumiem, że chcecie zachęcić do dalszego czytania, ale nie każdy musi się tak kończyć.
    Na przecinki przymykam oko, ale ortografia...
    No cóż, trzeba poćwiczyć. ;-)
    No, to chyba tyle, a jeszcze tylko jedno pytanie :
    Kiedy pojawi się nowy rozdział?
    :-* :-* :-*
    Anonim1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Baaaaaaardzo dziękujemy za pierwszy komentarz pod tym rozdziałem :) Następny będzie dopiero jutro bo wena odleciałą hen daleko i trzeba go będzie napisać.... Ale na 100% będzie jutro
      Co do ortografi to bardzo postaramy się nad nią popracować :)
      Jeszcze raz dziękujemy za koment :D i buuuuuziaczki ;-* ;-* ;-**
      Zomiju

      Usuń