piątek, 4 grudnia 2015

Rozdział XX "(...) A zacznie się wszystko od niezgody..."


Ethan


Po przeczytaniu wszystkich książek od Hekate wcale nie czułem się mądrzejszy. Spędziłem wiele godzin na próbach rozszyfrowania ich, lecz nadal wielu nie potrafiłem zrozumieć. Jak narazie nie udało mi się przeczytać ich wszystkich, ponieważ były one bardzo grube, a większość z nich była napisana starą geką. Podszedłem do półki i wziąłem do ręki starą, zakurzoną księgę. Na jej twardej oprawie widniał napisany złotymi, starogreckimi literami tytuł. Udało mi się go przetłumaczyć i odkryć, że było to coś w rodzaju "Egzystencja Duszy i jej tajniki ". Okazało się, że był to stary rękopis, więc zajeło mi chwile odnalezienie się w notatkach i informacjach na marginesie. Otworzyłem na losowej stronie i zacząłem czytać:
" Dusze można kontrolować na różne sposoby, lecz należy robić to umiejętnie. Naturalne pole emanujące od niej może próbować się bronić, dlatego tak ważne jest, aby ofiara była nieświadoma próby przejęcia nad nią kontroli. Siła naturalnej obrony zależy od osoby, którą chcemy kontrolować. Jeśli ofiara jest świadoma automatycznie stawia opór, lecz łatwo da się go stłumić. Najłatwiej jest kontrolować osobę nam znaną, trudniej jest zaś z obcą. Pomóc może wiedza o ofierze, dobrze jest wykorzystać jej słabe punkty. Jeśli wybrana dusza ma słabość do biżuterii lub nie widzi świata poza rodziną można zastosować coś w rodzaju umysłowego szantażu, który powinien ułatwić przymuszenie jej umysłu do współpracy. Kontrola może polegać na całkowitym przejęciu duszy, wraz z ciałem lub tylko na przesyłaniu różnych myśli i emocji. Kontrola ma również swoje ograniczenia, nie można jej wykorzystać do zgładzenia ofiary, lecz można ją zmusić do zabójstwa innej osoby".
Przebiegł mnie lodowaty dreszcz. Po co Hekate takie książki? Zawsze była trochę tajemnicza, ale nigdy nie posądziłbym jej o coś takiego... Po chwili zastanowienia przerzuciłem kilka kartek i zacząłem czytać:
" Śmiertelnik jest z natury bardzo kruchy. Zamiast szukać najbardziej bolesnej śmierci ciała można skupić się na duszy, która jest znacznie bardziej wytrzymała."
Następnie cała strona była zamazana i raczej nieczytelna. Można z niej było odczytać zaledwie parę wyrazów w stylu "umierać wiecznie", " śmiertelne pragnienie" czy "rozszarpywanie". Kolejna karta opowiadała jak najskuteczniej zaburzyć w kimś jego własne poczucie tożsamości, a następna opisywała sposoby dręczenia duszy. Zaszokowany treścią księgi odłożyłem ją na półkę i schowałem pomiędzy innymi książkami, wkładając ją tak, aby nie było widać tytułu. W tej księdze raczej nie znajdę informacji, których szukam...- pomyślałem - Ale muszę coś znaleźć! Wspomnienie półprzeźroczystej Lynette w lochach Hadesa wywołało we mnie fale bólu. Jak to możliwe, że ona nie żyje? Jak to się mogło stać?! - mówiłem sobie w duchu - Muszę czegoś się dowiedzieć. A na dodatek ten dziwny sen... Co mógł oznaczać? Nie mogłem zapomnieć przerażonego wzroku Lynette, gdy ja ze snu... To było straszne, prawie jakbym ją stracił po raz drugi i to podczas jednego dnia... Stwierdziłem, że nie ma sensu dalej przeszukiwać ksiąg Hekate. Przez chwilę zastanawiałem się, czy nie udać się do bogini i sprawdzić czy może już jest w domu, ale mogłaby mieć pretensje, że zabrałem jej księgi, poza tym po tym co w nich przeczytałem... Uznałem, że to nie najlepszy pomysł. Postanowiłem zbadać dokładniej wnętrze komnaty w podziemiach pałacu mojego ojca i może dowiedzieć się czegoś o tych zamrożonych ludziach. Wyszedłem z mojej komnaty, starając się zamknąć po cichu drzwi i przeniosłem się mrokiem do podziemi pałacu Minosa. Przeszedłem przez długi, zatęchły korytarz i stanąłem przed drzwiami do komnaty. Rozejrzałem się, czy nigdzie nie ma mojego ojca, lub któregoś z jego sług, pociągnąłem za klamkę i ciężkie drzwi otworzyły się do środka. W komnacie panowała nieprzenikniona ciemność, lecz od ostatniego razu udało mi się zapamiętać rozkład mebli w pokoju, dzięki czemu udało mi się uniknąć wpadnięcia na ścianę. Odnalazłem rękami jedną z pochodni wiszących na ścianie i zapaliłem ją. Gdy jej słabe światło oświetliło znajdującą się najbliżej przestrzeń zdałem sobie sprawę, że stoję zaledwie kilka centymetrów od postaci zamrożonej dziewczynki, która była tak podobna do Lynette. Obszedłem ją szerokim łukiem, starając się uspokoić oddech. Jej groteskowe oczy, szeroko otwarte z przerażenia tak bardzo przypominały mi przerażony wzrok Lynette z mojego snu... Były tak podobne, że mógłbym powiedzieć, że są tą samą osobą. Co bym zrobił, gdyby to Lynette została w tak okrutny sposób "zamrożona"? Lecz rzeczywistość była niestety jeszcze gorsza, Lynette jest duszą, a na dodatek jest więziona w lochach Hadesa... Podszedłem do regału z książkami nadal rozmyślając, gdy nagle usłyszałem odgłos kroków. Spanikowany upuściłem pochodnię, która spadła z hukiem na ziemię i zgasła. W komnacie zapadła ciemność. Spróbowałem przenieść się cieniem w inne miejsce, lecz nie wyszło do końca tak, jak chciałem ponieważ przenosząc się cieniem trzeba pomyśleć, w jakie miejsce chcę się udać, a w tym momencie myślałem tylko o wydostaniu się z komnaty. Tak więc wylądowałem na korytarzu. Szybko go przebiegłem i skręciłem w boczny zaułek. Gdy właśnie wybiegałem zza rogu wpadłem z impetem na mojego ojca. Po prostu świetnie! - pomyślałem ironicznie, a na głos powiedziałem:
- Wybacz ojcze!
Minos spojrzał na mnie zdziwiony, a zaraz potem rzucił mi podejrzliwe spojrzenie i zapytał:
- Ethanie, co ty tu robisz?
Prędko starałem się wymyślić jakąś sensowną odpowiedź, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Wreszcie wypaliłem:
- Eee... Przechadzałem się i... no ten... zabłądziłem...
- Ach tak? - zapytał zirytowany Minos - Wróć do swojego pałacu Ethanie, porozmawiamy potem.
- Tak. Właśnie zamierzałem to zrobić... - odpowiedziałem- I... - postanowiłem zaryzykować zadanie pytania - Czy mógłbym wiedzieć dokąd idziesz?....
Mój ojciec spojrzał na mnie spod przymrożonych powiek i już myślałem, że przegiąłem, gdy powiedział:
- Hades mnie wzywa, a teraz wybacz, śpieszę się.
Po czym oddalił się szybkim krokiem. Od razu wiedziałem, że chodzi o Lynette i postanowiłem go śledzić. Przeniosłem się mrokiem pod potężny zamek Hadesa, starając się wymyślić sposób na podsłuchanie rozmowy boga śmierci z moim ojcem. Mój wzrok padł na spadzisty dach zamku, z którego mógłbym zajrzeć do jednego z dużych, spiczastych okien. Przeniosłem się na niego i schowałem za dużą, ozdobną, kamienną figurą przedstawiają jakiegoś demona, aby trzy latające nade mną potwory ( Erynie) mnie nie widziały i zajrzałem przez okno do wnętrza komnaty, która okazała się salą tronową. Na tronie siedział mój prastryj Hades w ciemnej szacie, z długim, czarnym płaszczem a po jego prawej stronie stała jego żona Persefona w szmaragdowej sukni. Na sali znajdowali się też dwaj wysocy mężczyźni, w których rozpoznałem moich wujów Radamantysa i Ajakosa - siędziów Hadesu. Był tam też młody mężczyzna, który był zastępcą Minosa. Wytężyłem wole i udało mi się usłyszeć co mówią. Przez główne drzwi wszedł właśnie mój ojciec i powiedział:
- Witaj Hadesie. Wzywałeś mnie.
Hades odpowiedział:
- Owszem Minosie, zajmij miejsce.
Po czym władca Podziemia wstał i zawołał:
- Wprowadźcie więźnia!
Do sali wmaszerowało dwóch szkieletowych strażników prowadząc między sobą słabą, migoczącą postać. Na jej widok zamarło mi serce. Przecież to była Lynette! Chciałem ją stąd zabrać, przywrócić ją do życia, chciałem, żeby wszystko było jak dawniej... Z trudem powstrzymałem emocje i w napięciu czekałem na dalszy bieg wydarzeń. Hades oznajmił:
- Zebraliśmy się tu, aby rozwiązać tą wielce zadziwiającą sytuacje, która miała niedawno miejsce. Ajakosie opowiedz co widziałeś.
Brodaty mężczyzna zrobił krok do przodu i zaczął opowiadać:
- Czcigodny Hadesie, jak wiesz spełniałem swój obowiązek, który mi powierzyłeś, gdy do trybunału sędziów zbliżyła się obecna na tej sali dusza. Emanowała od niej jakaś dziwna energia, lecz zignorowałem to. Spełniłem swój obowiązek, mój druch Radamantys również lecz jak już pewnie wiesz jego brat Minos nie stawił się na stanowisku, lecz wysłał swojego zastępcę.
Mój ojciec posłał mu nienawistne spojrzenie, po czym odparł:
- Mój przyjacielu Ajakosie, za pozwoleniem Hades został już o wszystkim poinformowany.
Hades przerwał im:
- Owszem, Ajakosie kontynuuj.
- Więc jak już mówiłem przyszła kolej na zastępce Minosa, lecz wtedy stało się coś dziwnego.
Hades zwrócił się do zastępcy mojego ojca:
- Opowiedz, co tam się stało.
Młody mężczyzna patrząc w podłogę i miętosząc w dłoniach kawałek swej szaty cichym głosem powiedział:
- Panie, robiłem to co zawsze lecz ta dusza była inna - po chwili zastanowienia dokończył - Nie mogłem podsumować jej życia, bo ono się jeszcze nie skończyło... Ona była żywa.
Radamantys i Ajakos zaczeli szeptać coś pod nosem, gdy Hades rozkazał:
- Cisza!
Na sali od razu zapanowało milczenie. Nagle jakby znikąd do sali wpłynęła mleczno biała mgła i rozległ się trzepot nietoperzych skrzydeł. Zebrani na sali w oszołomieniu wpatrywali się w mgłę, a komuś (obstawiam zastępce mojego ojca) wyrwał się jęk przerażenia. Na sali pojawiła się dziwna, zakapturzona postać, która była wręcz upiornie podobna do kobiety z mojego snu. Odrzuciła kaptur na plecy i oczom zebranych ukazała się kobieca twarz. Miała ona włosy upięte w długi, czarny warkocz, który przerzuciła sobie przez ramię, szlachetne rysy i zadziwiające, zielone oczy, które odcieniem nie przypominały szmaragdowej sukni Persefony, lecz kojarzyły mi się raczej z kolorem trucizny. Wszyscy zamarli w oszołomieniu, lecz Hades odezwał się pierwszy:
- Eris. Co cię tu sprowadza?
Kobieta uśmiechnęła się chytrze i odpowiedziała melodyjnym głosem:
- Przyszłam obejrzeć przesłuchanie.
Hades ściągnął brwi i odparł:
- Ta sprawa cię nie dotyczy. Odejdź.
- Doprawdy Hadesie? - spytała z niewinną miną - Wiesz, że mogę być cennym źródłem informacji.
Mówiąc to spojrzała znacząco w moją stronę, a w jej oczach dojrzałem drapieżny błysk. Czego najbardziej chciałaby bogini niezgody? Oczywiście skłócenia wszystkich - pomyślałem z lękiem - A jak mogłaby to zrobić najlepiej jak nie przez ujawnienie mojej obecności? Muszę się wycofać. Ale wtedy nie dowiem się co zrobią z Lynette... Po chwili namysłu przeniosłem się do mojego pałacu.


Narracja trzecioosobowa
Po chwili milczenia Hades oznajmił:
- Dobrze więc. Eris możesz pozostać, lecz masz nie utrudniać przesłuchania.
Eris zrobiła obrażoną minęwestchnęła teatralnie i powiedziała:
- Rozumiem, nie trzeba do mnie przemawiać jak do niegrzecznego dziecka, któremu się mówi "bądź grzeczna", umiem się zachować.
Hades odchrząknął i zwrócił się do zebranych:
- Możemy kontynuować. Minosie, wydawało mi się, że chciałeś coś powiedzieć?
Minos odpowiedział:
- Owszem. - następnie podniósł głos - Ta dusza przeniknęła do Podziemia żywa. Pytam tu zebranych, po co śmiertelnicy udają się do Krainy Umarłych przed skoczeniem życia ziemskiego? Chyba wszyscy się ze mną zgodzą, że to co najmniej podejrzane.
Na sali rozległy się zgodne pomruki. Po chwili Minos mówił dalej:
- Jak wszyscy widzą ta dusza nie jest w stanie zeznawać. Według mnie powinniśmy zbadać jej umysł. Jeśli Hades pozwoli mi ją zabrać mogę to zrobić.
- Nie zgadzam się! - Rozległ się basowy głos.
Wszyscy zebrani zwrócili się w stoę Radamantysa, który do tej pory się nie odzywał.
- Bracie - powiedział Minos siląc się na przyjazny ton głosu - Czy mi nie ufasz?
- Nie twierdzę tego, ale jaką mamy pewność, że podzielisz się z nami wszystkimi informacjami?
- A dlaczegoż miałbym je zataić?
- Spokój! - rozkazał Hades.
- Eris... - Dodała Persefona.
Eris słysząc swoje imię udała obrażoną:
- O co ci chodzi droga Persefono? Ja nic nie robię...
- Dobrze, ja ją przesłucham - powiedziała Prsefona.
Podeszła do Lynette i złapała ją za rękę, po czym zanuciła po starogrecku jakieś zaklęcie. Nad jej głową ukazały się zamazane obrazy, przedstawiające Cerbera, lochy Hadesa i pewne jezioro o czarnej tafli. Nad tym jeziorem stała ludzka postać. Gdy obraz się ustabilizował wszyscy zobaczyli dokładniej młodego chłopaka ubranego na czarno. Minosowi wyrwał się okrzyk zdumienia, gdy rozpoznał w nim swojego syna.
- O! - powiedziała z udawanym zdziwieniem Eris - Czyż to nie Ethan, twój syn?
Minos nie wiedział co odpowiedzieć, lecz odezwał się Ajakos:
- To najlepsze potwierdzenie słów Radamantysa! Minosowi nie wolno ufać!
Eris zachichotała i powiedziała:
- Minosie, co nam na to odpowiesz?
Minos odparł:
- Ja i mój syn próbowaliśmy złapać tą zdrajczynie! Tak dla wiadomości Ajakosie i bracie mój Radamantysie, to właśnie dlatego wysłałem mojego zastępce!
- Dlaczego mamy ci wierzyć? - odparł Ajakos.
- A na jakiej podstawie mnie oskarżasz?!
- Wszyscy widzieliśmy twojego syna w wizji tej duszy, nie zaprzeczysz! - Zawołał Radamantys.
Do dyskusji wtrącił się także zastępca Minosa:
- A twój dodatkowy urlop?! Nie umawialiśmy się na pracę po godzinach!
- Nie wtrącaj się!
- Wszyscy cisza!!! - rozkazał Hades - Eris, masz natychmiast przestać!
- Widzę, że nie jestem tu mile widziana - powiedziała Eris, pstryknęła palcami i znikła w obłoku mgły.
- Mam jeszcze milion innych dusz, którymi muszę się zająć - powiedział wyraźnie znudzony Hades - Pozwalam zabrać Minosowi tą duszę i ją przesłuchać...
- Dziękuje Panie...- odrzekł Minos.
- Ale... - Powiedział Ajakos, lecz Hades mu przerwał:
-...Ale po upływie doby dusza ma wrócić na sąd. Ogłaszam przesłuchanie za zakończone!




***
Minos prowadził Lynette wilgotnym korytarzem. Jedynym źródłem światła były palące się na kamiennych ścianach pochodnie. Doszli do rzędu zatęchłych cel. Minos włożył do zamka jednej z nich ciężki, metalowy klucz. Zamek zaskowyczał, skobel odskoczył, a Minos wrzucił do środka otumanioną Lynette. Gdy już miał odejść odwrócił się do niej i ze złowieszczym uśmiechem powiedział:
- Nareszcie jesteś moja. Uwierz mi, zapewnię ci bardzo ciekawy pobyt.


Ethan
Chodziłem po mojej komnacie tam i z powrotem, gorączkowo myśląc. Co się stało z Lynette?! A co, jeśli już nigdy się nie dowiem?! Nagle do mojej komnaty wparował mój ojciec, wyraźnie w złym humorzeRozwścieczonym głosem zwołał:
- Ethanie, mógłbyś mi wytłumaczyć pewną rzecz?!
Myśląc, że chodzi o to, jak przyłapał mnie gdy kręciłem się w pobliżu jego tajemnej komnaty powiedziałem:
- Ojcze, już ci mówiłem... zabłądziłem i...
- Nie o to mi chodzi!
- Nie?... Więc... - Zapytałem zdezorientowany.
- Byłem na spotkaniu z Hadesem i wiesz co? Znaleźli tą podłą zdrajczynie! - zawołał.
- Tak?... - Czułem jak na moją twarz wpływają kropelki potu. Czyżby mój ojciec się dowiedział, że podsłuchiwałem? Lecz on ciągnął dalej:
- Wiesz, że Persefona zajrzała do jej umysłu?
- Naprawdę? - zapytałem zaciekawiony.
- Tak. Ale nie o to chodzi! W tej wizji było jezioro Stygijskie. A nad tym jeziorem byłeś TY!
Nie wiedziałem co powiedzieć. Zacząłem szybko układać wiarygodną historie:
- Oddziały, które mi dałeś zawiodły, więc postanowiłem jej szukać na własną rękę. Zorganizowałem zasadzkę, jednak Lynette udało się uciec. - powiedziałem starając się przybrać pewną siebie minę.
Mój ojciec przyjrzał mi się badawczo i po chwili bardzo niezręcznej ciszy powiedział:
- Wierzę ci.
Ogarnęła mnie ulga, jednak nadal nurtowało mnie co stało się z Lynette. Ostrożnie spytałem:
- Co z nią zrobili?
Mój ojciec uśmiechnął się szeroko.
- Nareszcie jest nasza!
- Co?! - starałem się ukryć podniecenie,lecz mi to nie wyszło - To znaczy... Jak to?!
- Hades mi ją dał, czyż to nie wspaniałe? Mamy dzisiaj powód do świętowania!
______________________________________________
I jest rozdział! ;-) Przepraszamy, że nie na czas (jak zawsze...) Ale jest wcześniej niż poprzedni a to już jakiś postęp. Nie przedłużając już zachęcamy do komentowania
Zomiju







2 komentarze: