środa, 6 maja 2015

Rozdział XIV Ruiny myśli, życia i świątyni...

 

 Lynette



Szłam przez las myśląc o tym co zrobiłam, nie mogłam uwierzyć w to jak tak bardzo straciłam nad sobą panowanie.
-Co ja zrobiłam!?- myślałam
Przez ten cały czas od kiedy tu jestem, dzieją się ze mną dziwne rzeczy. Czułam się jakbym była jakaś opętana. Wystarczy że coś lekko mnie zasmuci bądź zdenerwuje i wpadam w trans, wszystko zaczyna tracić sens i czuję się całkowicie bezsilna, a gdy się "budzę" wpadam w furię której nie umiem opanować, i tak cały czas, ze skrajności w skrajność.

W oddali zobaczyłam grube, pokryte zielonym mchem drzewo, postanowiłam na nim usiąść i najlepiej zapaść się pod nie ze wstydu. Senny Żar przeleciał mi nad głową i usiadł na gałęzi obok, wpatrując się we mnie wyczekującym wzrokiem
-Co się tak patrzysz- Spytałam zaczepnie
-Widziałeś co ja robiłam?
- Już nigdy nie spojrzę w oczy Ethanowi, i tym bardziej Olimpii-mówiłam rozpaczliwie
-Wszystko było dobrze rozmawiałam z Ethanem, i on pokazywał mi przeszłość, ale nagle ty coś chciałeś, i myślałam że to ważne więc pobiegłam, a tu się okazuje że zniknąłeś!- powiedziałam żywo gestykulując
-Gdyby nie ty hipokryto wszystko potoczyło by się inaczej- warknęłam

Zaczęłam całe tamto spotkanie odtwarzać sobie w pamięci, najpierw rozmowa z Ethanem,
a potem feniks, gdy okazało się, że go nie ma wróciłam, i zastałam Ethana rzuconego w wir walki z Olimpią, tak byli zajęci sobą że nawet mnie nie zauważyli. Chciałam podbiec, rozdzielić ich, nawrzeszczeć na Olimpię, ale wtedy ogarnęło mnie bezgraniczne poczucie bezsilności i smutku, poczułam że to wszystko nie ważne i chciałam oddać się ciemności, wszystkie kolory wyblakły i wszystko co widziałam zaczęło mi się rozmazywać, całe ciało mi zdrętwiało a myśli błądziły w chaosie. Nagle ostre uderzenie chłodu i ciemność, a kiedy się obudziłam, zobaczyłam zatroskaną twarz Ethana pochyloną nade mną i ciepło rozlało się w moim sercu, następnie kątem oka zobaczyłam ruch obok niego i spojrzałam w tamtą stronę, kiedy zobaczyłam Olimpię ogarnęła mnie furia, chciałam nie tylko na nią nawrzeszczeć, chciałam ją zniszczyć i nigdy więcej nie zobaczyć. Dalej było coraz gorzej, zniszczyłam nikłą więź łączącą mnie z Olimpią a na dodatek również z Ethanem. Rzuciłam kamykiem leżącym obok mnie z całej siły w ziemię, spojrzałam na Sennego Żara i powiedziałam sfrustrowana
-Co ja mam teraz zrobić?
Spojrzałam na feniksa, ale on miał odwróconą głowę w bok i nasłuchiwał, potem niespokojnie się poruszył i poleciał na inne drzewo siadając wyżej
- Co go tak przestraszyło- zastanawiałam się zaniepokojona
Zaczęłam wpatrywać się w las i nasłuchiwać, ale nic niepokojącego nie wpadło mi w oko. Wtem zerwał się wiatr i liście na drzewach zaszeleściły złowieszczo, poruszyłam się niespokojnie i zauważyłam jak zza drzewa wyskakuje łania, pędząc galopem, jej srebrna sierść połyskiwała w blasku zachodzącego słońca, złote poroże tliło się jak płomień świecy a kopyta z brązu postukiwały o ubitą glebę. Przestraszona wpatrywałam się w niezwykłe zwierzę, które od razu skojarzyłam z tą łanią ze świątyni. Gdy łania przebiegała obok mnie, z szumu wiatru i liści wyłonił się głęboki kobiecy głos
-Pamiętaj o tym co ci mówiłam...- szeptał, mieszając się z odgłosami lasu
Po tych słowach przed oczami pojawiła mi się twarz dziwnej kobiety którą spotkałam w świątyni, mówiła coś o tym żebym była po jej stronie... i jej oczy, była w nich Olimpia ze sztyletem w dłoni a potm zabiła kogoś...
Kiedy zwierzę utonęło w zieleni lasu i straciłam je z oczu, wszystko ustało, wiatr, szelest liści i kobiecy głos. Zamknęłam oczy potrząsnąwszy głową zdezorientowana, spojrzałam na ognistego ptaka który podleciał trochę bliżej do mnie
-Ogarniasz to?!-Spytałam nic nie rozumiejąc
Szczerze mówiąc trochę przestraszyło mnie to całe zajście, i ta dziwna kobieta. Czy to był tylko wytwór mojej wyobraźni... Nie Senny Żar też to widział. Nie mogłam pojąć co się dzieje, ta kobieta, łania, one obydwie były z tamtej świątyni w której znalazłam się po raz pierwszy. Musiałam tam pójść i ją dokładnie obejrzeć, a jeżeli znów zastanę tam "tę kobietę" to nie odpuszczę póki się czegoś nie dowiem, ile można tak żyć? Coraz więcej pytań i mniej odpowiedzi, mam tylko kilka puzzli a muszę ułożyć cały obraz, bez wzoru,
-Pójdę tam i nie wyjdę jeżeli nie zdobędę choć kilku następnych- pomyślałam zdeterminowana
Spojrzałam chytrze na przebiegłe ptaszysko siedzące obok mnie, on wiedział gdzie jest świątynia, i na pewno jest wmieszany po uszy w tej całej konspiracji
-Senny Żar prowadź do świątyni- powiedziałam rozkazującym tonem wstając
-Pora upolować trochę informacji-dodałam zacierając ręce
Nie będę dłużej tak poniewierana, nie wiem komu ufać i co się ze mną dzieje a o tych transach wole nie wpominać, mam już definitywnie dość.
Senny Żar spojrzał na mnie bystrym wzrokiem i wzleciał do góry, kierując się w gęstwinę drzew,
uśmiechnęłam się lekko, dopiero teraz zauważyłam że to nie jest zwykły ptak.. To znaczy wiedziałam niby o tym wcześniej ale teraz naprawdę to do mnie dotarło, ten zwierz wie więcej ode mnie, wszystko rozumie i czyta w myślach.... Chyba zacznę go doceniać.

Po chwili spostrzegłam, że Senny Żar prowadzi mnie tą samą drogą z której przyszła łania, właściwie to deptałam po jej śladach, zastanawiało mnie co ta łania robiła w pobliżu świątyni. Szliśmy tak przez pewien czas, aż między drzewami zamajaczył mi kawałek kolumny.
-To tu!-zawołałam uradowana
Szybko zaczęłam biec do tamtego miejsca i coraz bardziej nie dowierzałam temu co widzę... Ta świątynia zamieniła się w ruinę! Została zrównana z ziemią. kawałki kolumn układały kształt prostokąta, dachach był zwalony na ziemię, niszcząc posągi i wszystko co tam było, wszędzie były kawałki gipsu i tynku.
-Co się tu stało- szepnęłam w głuchą ciszę, nie oczekując odpowiedzi
Zaczęłam podchodzić do największej kolumny jak się ostała, wyciągnęłam rękę, nie mogąc dowierzać oczom, chciałam ją dotknąć sprawdzić czy to wszystko jest realne. I nagle zmaterializowała się przede mną kobieta, jej kasztanowe, lśniące włosy unosiły się lekko na wietrze, a delikatny diadem ułożony na nich, z sierpem księżyca, połyskiwał takim samym światłem co mój naszyjnik z tym samym kamieniem, tylko że w pełni. W pierwszej chwili zamarłam z na wpół wyciągniętą ręką, i otwartymi ze zdziwienia oczami, ale chwile potem cofnęłam się przerażona
-Kim jesteś- zapytałam, ciężko oddychając
-Osobą która chce tobie pomóc, Lynette- odparła poważnym głosem, kobieta w białym chitonie
Uspokoiłam oddech i stanęłam przed nią odważnie, spoglądając hardo w jej jadeitowe oczy
-To ty mnie tu przysłałaś?-spytałam groźnie
-Nie ja, ale wiem kto to zrobił, i uwierz mi nie chciał dla ciebie najlepszego losu- odpowiedziała kpiąco, kładąc jedną rękę na biodrze
-Ale ja mogę cię uratować- zaproponowała
-Najpierw chcę wiedzieć kto i dlaczego mnie tu przysłał-odpowiedziałam
-A może to ty mnie tu przywlokłaś, wyczyściłaś pamięć i teraz się mną bawisz- dokończyłam podejrzliwie
-Jak śmiesz mnie podejrzewać! Jestem panią lasu, tego wszystkiego co cię otacza i co uratowała twoje życie, córką najwyższego z bogów! A ty mi coś zarzucasz? Proponuje ci pomoc i poświęcenie, a nawet wplątanie się w wojnę, i jak mnie traktujesz! Gdybym tylko chciała jednym ruchem ręki zamieniłabym cię w robaka, a nie bawiła się w wymazywanie pamięci- mówiła coraz ostrzej
Trochę się zawahałam, i nie wiedziałam co odpowiedzieć
-Ale rozumiem twoje zdenerwowanie i puszczę w niepamięć obelgi jeśli mi pomożesz- powiedziała z wyższością
- Co tu się stało...-zapytałam
- Kto to zrobił... Czy to...-spojrzałam na nią oskarżycielsko, ale nie pozwoliła mi dokończyć
-Znów zaczynasz!-wrzasnęła wściekła
-To się stanie z tym miejscem jeśli nie zaczniemy współpracować, sprzymierz się ze mną a wygramy tę bitwę- mówiła z pasją, zaciskając wyciągniętą dłoń w pięść
- Odsuń się od Olimpii, nie wiesz kim ona jest i co robi, myślisz że coś dla niej znaczysz, że jesteście "przyjaciółkami"- kpiła, robiąc króliczki przy słowie "przyjaciółki"
Ta osoba zaczynała mnie denerwować, cały czas ze mnie drwiła jak z jakiejś naiwnej laluni, lub ciągnęła na swoją stronę, czułam się jak marionetka. Zależało mi jedynie na poznaniu prawdy!
- Zostaw mnie, lub powiedz kto mnie tu przywiódł i dla czego, a Olimpii nie masz prawa obrażać przy najmniej przy mnie, na pewno nie będę się sprzymierzać z kimś takim ja ty- odpowiedziałam przez zaciśnięte zęby
- A poza tym, skoro taka z ciebie wielka boginia, to do czego ci taki nic nie znaczący śmiertelnik mojego pokroju?-kpiłam
-Nie odzywaj się do mnie w ten sposób, bo pożałujesz- warknęła
-Bo co...
-Jeszcze będziesz błagać o przymierze- odpowiedziała groźnie, znów mi przerywając
Gdy tylko wypowiedziała ostatnie słowa, rozpłynęła się w powiewie wiatru, a razem z nim świątynia powróciła do dawnej formy
-Co do...-nie mogłam ubrać tego w słowa
Budowla na moich oczach zmieniła diametralnie swój stan, teraz to już zupełnie nic nie rozumiałam
-Świetnie!-wykrzyknęłam ironicznie
-I po coś mnie tu przywlókł- zwaliłam wszystko na przewracającego oczami ognistego ptaka
Przyszłam po odpowiedzi i co? I na bogów, jeszcze gorzej!
-Niech tartar to wszystko pochłonie-prychnęłam, wściekła
-Wyprowadź mnie z tego powalonego lasu-dokończyłam błagalnie
Senny Żar na te słowa spojrzał na mnie karcąco, i wzleciał do góry, prowadząc mnie znów w głąb zielonej puszczy
-Przez najbliższe sto lat będę miała dość lasu- powiedziałam wkurzona

W czasie wędrówki zaczynało się ściemniać i ta zalegająca cisza była trochę straszna. słychać było tylko machnięcia skrzydeł Sennego Żara moje kroki, i szelest liści w lesie. Zaczynałam się bać więc postanowiłam rozpocząć rozmowę
-Senny Żar?
Ptak odwrócił głowę w moją stronę spoglądając pytająco
-Długo, no nie wiem jak to nazwać... przyjaźnisz się z Olimpią?
Ale on tylko skrzekną coś i uświadomiłam sobie że w ten sposób to my się nie dogadamy....
-Senny Żar? W ogóle co to za imię... takie długie i..... Dziwne
-Można je jakoś zdrobnić? No nie wiem... Może sam Senny lub Żar?- zapytałam zastanawiając się
Wiedziałam że mi nie odpowie ale zawsze był mi raźniej coś mówiąc
-Nie, nie to dziwnie by brzmiało... Wyobrażasz to sobie? "Ej Senny co tam u ciebie?"-parsknęłam śmiechem
-To brzmi jak imię jakiegoś smerfa- nie mogłam opanować rozbawienia 
Ptak spojrzał na mnie i skrzekną oburzony, ale w jego oczach widać było rozbawienie
-Tobie też się nie podoba? No... A może Ser?-wybuchnęłam śmiechem który potoczył się echem między drzewami
Senny Żar tylko wydał jakiś dźwięk który przypominał kpiące parsknięcie,
Zastanowiłam się głęboko i nagle...
-Mam!-klasnęłam w dłonie
-Uwaga.... Będę cie nazywać Płomyk!
-Zawsze chciałam tak dać na imię mojemu kotkowi- powiedziałam radośnie
Tym razem feniks przystaną i spojrzał na mnie z niedowierzaniem
-Co nie podoba ci się? Płomyczku-odparłam drażliwie
Senny Żar zaczął skrzeczeć jak opętany, a chwilę potem rozłożył skrzydła i cały wybuchnął szalejącym ogniem, cofnęłam się i krzyknęłam cicho z zaskoczenia, a ptak spojrzał na mnie triumfująco
-A o to chodzi, nie jesteś płomyczkiem tylko wielkim ogniem...Wiem, ale tu chodzi tylko o zdrobnienie, no weź..-mówiłam próbując powstrzymać śmiech
- Na początku myślałam że ci chodzi o to porównywanie do kota, ale dobrze....-powiedziałam zaczepnie
Feniks zaczął skrzeczeć i się oburzać nie przestając lecieć
-No dobrze uspokój się- odpowiedziałam ulegle
-Płomyczku..-dodałam z uśmiechem na twarzy
Wtedy ptak zaczął się na nowo oburzać, a ja wybuchłam śmiechem.
Senny Żar przyśpieszył tępo, tak że musiałam za nim biec
-Ej, nie tak szybko- wykrzyknęłam sapiąc
Przysiadł na gałęzi, i już miałam coś powiedzieć kiedy zobaczyłam rozciągający się przede mną mur wokół Aten, uszczęśliwiona wpatrywałam się w kamienne bloki
-Już jesteśmy!-powiedziałam radośnie
-Myślałam że dotrzemy tu dopiero po zmroku...- dodałam z uśmiechem
Stałam chwile wpatrując się wyczekująco w feniksa
-Czemu nie idziemy?-spytałam
Ale odpowiedział mi tylko skrzek, wtedy przypomniałam sobie legędy które opowiadała mi Olimpia, o grekach którzy wierzą w mitologiczne stwory które ukrywają się po lasach i nie pokazują się w mieście
-Dobra... Rozumiem...-odpowiedziałam ze smutkiem
-To do zobaczenia Płomyk- rzekłam już tęskniąc za towarzystwem, choćby ptaka
-Życz mi powodzenia!- wykrzyknęłam oddalając się od lasu
W oddali tylko słyszałam poskrzekiwanie, które brzmiało jakby on mówił "nie nazywaj mnie tak!"
Kiedy już przeszłam przez mur, zastanawiałam się gdzie ja w ogóle będę spać....
-No super, i co teraz- mruknęłam do siebie zirytowana
Szłam ulicami mijając domy i zastanawiałam się ile czasu zostawało do zmroku, słońce trochę dzisiaj powariowało, było ledwie szarawo a nawet nie, więc stwierdziłam że trochę go mam na szukanie miejsca gdzie będę mogła się udać. Idąc mijałam greków którzy dziwnie na mnie patrzyli, gdy doszłam na agore, dostrzegłam rónież parę greczynek, co mnie bardzo ucieszyło bo to jednak kobiety. Rozmawiały z mężczyznami a potem pare z nich oddaliło się wraz z nimi, przyglądałam się im kiedy zaczepił mnie jakiś grek
- Piękny dziś wieczór, nieprawdaż- powiedział zalotnie
- Może być tylko nasz, jeśli tylko zechcesz- dodał przysuwając się do mnie
Gy tylko zrozumiałam o co mu chodzi otworzyłam oczy ze zdziwienia, i dałam mu po twarzy, skręcając w inną uliczkę
-Za kogo on mnie wziął?-pomyślałałam
Przypomniałam sobie podobną gromadę kobiet, tylko że większą, kiedy byłam z Olimpią na agorze, wtedy ona prychnęła pogardliwie i szepnęła "*hetery", spytałam się jej co to znaczy i...
-O Hadesie, on wziął mnie za jedną z nich-ciarki przeszły mi po plecach
Musiałam się rozejrzeć tylko nic nie widziałam bo domy mi zasłaniały, musiałam znaleść miejsce z którego będę świetnie widziała całe miasto, wtedy spojrzałam na północną stronę Aten
-Wybieram się na Akropol-powiedziałam cicho do siebie

______________________________________________________________________________________________________________________

 Kolejny rozdział już za nami :D Mamy nadzieję że będziecie komentować i pisać swoje opinie
a następny rozdział będzie w piątek ;)

buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuziaczki ;-*  ;-*  ;-**
Zomiju

 PS. Ha, Ha w końcu udało mi się go wstawić przed północą  :D
buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuziaczki

________________________________________________-
*Hetera (gr. hetaíra - towarzyszka) – odpowiednik kurtyzany w starożytnej Grecji. Hetera od zwykłej prostytutki różniła się niezależnością i wysoką pozycją towarzyską. Inna nazwa to córa Koryntu.

9 komentarzy:

  1. Świetny rozdział. Czekam na next, nie przestawajcie pisać :) ~Thalia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie się nie zapowiada na to żebyśmy przestał ;), a pomysły sięgają baaaaaaaaaaaardzo daleko :D
      Dziękujemy za komentarz
      Zomiju

      Usuń
  2. Fajny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Baaaaardzo dziękujemy za komentarz nawet krótki dodaje weny ;D

      Usuń
  3. Jestem uzależniona od tego opowiadania -Aresiątko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszymy się że ci się podoba :DDDDDDDDDD
      I niedługo będzie druga cz., One Shota ;)
      Nowi czytelnicy są bardzo mile widziany i mam nadzieję że to nie tylko jednorazowy komentarz ;D
      buuuuuuuuuuuuuziaczki ;-* ;-* ;-**
      Zomiju

      Usuń
  4. A rozdział gdzie??? :'(
    Anonim2

    OdpowiedzUsuń
  5. Wstawcie rozdział bo załamie się psychicznie... T-T
    Anonim2

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do rozdziału to będzie najprędzej w poniedziałek bo wystawianie ocen i w ogóle, ale w wakacje rozdziały będą przynajmniej raz w tygodniu

      Zomiju

      Usuń