Obudziłam się na zimnych marmurowych schodach. Usiadłam, i ze zdziwieniem rozejrzałam się dookoła, zobaczyłam że znajduje się w dziwnym i podejrzanie znajomym miejscu. Nie przypominałam sobie skąd się tu wzięłąm i to mnie przerażało. Zszokowana wstałam i postanowiłam iść schodami ku górze obejrzeć to tajemnicze miejsce. Nademną rozciągał się piękny, trochę poszarzały i zwięczony łukiem sufit, naokoło mnie stały rzędy obrośniętych mchem dużych kamiennych ław. Szłam po marmurowej gdzieniegdzie popękanej i zakurzonej posadzce. Na gipsowych ścianach widniały różne namalowane i pozłacane sceny życia tej samej kobiety, oddzielały je bogato zdobione greckie kolumny. Było to dosyć małe (w porównaniu do reszty tego miejsca) pomieszczenie, więc gdy tylko obeszłam je dookoła skierowałam się ku krawędzi i oparłam ręce na zrobionej z brązu poręczy, ułożonej w pięknym wzorze. Około sześć metrów podemną moim oczom ukazała się reszta owej budowli, na samym przedzie przed gipsową pożłółkniętą ścianą stał wielki dziesięciometrowy jakby zupełnie nie dotknięty biegiem czasu posąg kobiety która była ukazana na ścianach. Stała w dumnej postawie z łukiem w ręku i kołczanem na ramieniu, obok niej znajdowała się łania kerynejska cała z brązu. Włosy, łuk i strzały owej dziewczny były wykonane ze złota, sandały oraz kołczan z brązu, krótka do kolana przepasana na ramieniu, zwiewna szata z gipsu, a korona w kształcie sierpu księżyca z klejnotów. Cała skóra posągu była z połyskującego w świetle wieczora srebra. Przed posągiem stały trzy wielkie srebrne misy,a po prawej stronie kobiety stał stół nakryty płóciennym obrusem. Wszystko to znajdowało się na na obszarze kilkunastu metrów kwadratowych, było podwyższone o trzy stopnie schodów od reszty "komnaty", to miejsce które było głównym punktem (chyba) świątyni wyróżniało się tym, że wszystko tam było bogato zdobione z rozmaitymi wzorami i drogocennymi klejnotami, ścianę za posągiem obrastał gęsty bluszcz który zdołał się przedostać przez ukruszony kawałek ściany. Resztę pomieszczenia wypełniały kamienne ławy a na ścianach znajdowały się małe płaskorzeźby i ogromne okna przez które wpadały ostatnie promienie słońca, świątynia była wypełniona zapachem letniego deszczu i fiołków, które wystawały z każdej wnęki w ścianie i bujnie rosły w dwóch wielkich wazach po obu stronach wielkiego posągu. Zdezorientowana poszłam schodami na dół i próbowałam sobie przypomnieć jak się tu znalazłam, ale w mojej głowie pustka, nie pamiętałam nic z mojego wcześniejszego życia. Zauważyłam nie tylko że nie wiem skąd się tu wzięłam, ale nawet nie mam pojęcia gdzie mieszkam! Właściwie wiedziałam tylko, że nazywam się Lynette Rosevelt i mam szesnaście lat. Wyszłam przez wielkie żelazne gdzieniegdzie pokryte rdzą wrota które skrzypiały przy nagłym ruchu jakby nikt ich nie otwierał przez wiele lat, każde skrzypnięcie roznosiło się głośnym echem po całej opuszczonej budowli, co przyprawiało mnie o gęsią skórkę. Szłam wzdłuż pięknych popękanych starych ścian, dotykając niegdyś śnieżnobiałych kolumn. Zdziwiona uświadomiłam sobie, że świątynia znajdowała się daleko w lesie. Kiedy moje myśli oderwały się od wielkiej budowli przypomniałam sobie, że zbliża się zmrok, a przerażała mnie perspektywa chodzenia lub spania w ciemnym lesie, więc postanowiłam przedostać się przez gęstwinę lasu i dojść do jakiejkolwiek cywilizacji. Stare porośnięte mchem drzewa zdawały się mnie obserwować i złowrogo uginać swoje gałęzie przedemną, idąc dalej przez las próbowałam coś dojrzeć wśród złośliwie urodzajnych drzew i krzewów które skutecznie przysłaniały mi cały widok na las, szłam na oko z pięć kilometrów, powoli opadałam z sił i miałam ochotę usiąść na kamieniu i ryczeć, bo wydawało mi się,że wciąż krążę wokół tego samego miejsca chociaż na wszelkie sposoby zmieniałam kierunek, wciąż dochodziłam do tego samego głazu, czułam się jak w jakimś zaklętym labiryncie z którego nie da się wyjść,byłam już całkowicie wypalona z energii, że myślałam iż lepiej żeby mnie jakiś wygłodniały wilk zjadł niż bym miała powoli umierać z przerażenia, wycieńczenia, pragnienia i głodu! Gdy nagle między liśćmi zamajaczyły jakieś światła, iskierka nadziei na wydostanie się z lasu która z czasem wędrówki już przygasła, zapłonęła nagle oślepiającym blaskiem i na moje usta wpełzł delikatny, jaśniejący uśmiech szczęścia, że jeszcze trochę sobie pożyje. Tym czasem niebo zrobiło się już całkowicie szare, a piękne złociste promienie słońca już dawno skryły się za wzgórzem. Na to właśnie wzgórze skierowałam swoje kroki, pomyślałam, że było to dość wysokie miejsce, które by górowało nad gęstymi koronami drzew. Szłam powoli rozglądając się uważnie - zdawało mi się, że jakaś czarna postać co chwile szybko przemyka wśród drzew najwyraźniej mnie śledząc... Szybko odrzuciłam te myśl, zwalając wszystko na zanik pamięci i ból głowy towarzyszący mi od czasu przebudzenia się w starej opuszczonej budowli. Z nieskrywanym lękiem stanęłam na wzgórzu i ostatni już raz spojrzałam na całkowicie ginącą w mroku gęstwinę lasu, a zaraz potem pobiegłam na samą krawędź wzgórza, nie pozostawiało wątpliwości co było źródłem światła moim oczom ukazało się ogromne starożytne i legendarne miasto - Ateny. Oniemiała wpatrywałam się w przepiękną nocną panoramę tego niesamowitego miasta, odetchnęłam z ulgą bo, znajdowałam się blisko cywilizacji, stwierdziłam, że tu mi nic już nie grozi i poczułam się bezpieczna. Jednak niesłusznie, bo już w następnej chwili poczułam ostry ból głowy skrzywiłam się, a potem była już tylko ciemność...
_____________________________________________________________________
Hej! Serdecznie witamy na naszym nowym blogu ;D, opowiadanie tworzą trzy osoby tz.: Mima, Zonia i Juliet XD. Przy każdym następnym poście będziemy się podpisywać jako grupa Zomiju XD
mamy nadzieje że opowiadanie się spodoba bardzo prosimy o komentarze i szczerą opinię rozdziały będą pojawiać się regularnie co tydzień (przynajmniej mamy taką nadzieję XD) Oczywiście plus One shoty
Pozdrawiamy!
Zomiju (niebawem wymyślimy nowe ksywki bo te są takie od pierwszej klasy pods. a nie miałyśmy czasu wymyślić nowego podpisu XD((zdecydowanie nadużywam emotki XD))
Miłego dnia (Bądź nocy XD)
Hej hej, gdzie pierwszy rozdział? Czekam. Od następnego zamierzam zacząć czytać na bieżąco i często komentować. ^^
OdpowiedzUsuńJeju, te opisy są po prostu cudowne. Sama nie umiem takich pisać, a te aż dupę urywają. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie przecinki. ;-; Ale takich rzeczy łatwo się nauczyć, więc przymykam na to oko.
Przy okazji (ponieważ nie znalazłam zakładki spamownika) chciałam Cię zaprosić do siebie.
--> http://camp-of-whispers.blogspot.com/
Witaj, przybyszu. Zechciałbyś usiąść i posłuchać legendy o czasach mrocznych i zgubnych dla śmiertelników? Jest to opowieść o pierwszym obozie, zwanym Obozem Wybrańców, dziś Obozem Szeptów. Uczono tam herosów, jak mają sobie radzić z potworami.
Oraz ze śmiertelnikami. Tak, szczególnie z tymi drugimi.
Uważano tam, że są oni czymś gorszym. Zwykłymi śmieciami, których należy się pozbyć. Wtedy bogowie spoufalaliby się z herosami, co doprowadziłoby do stworzenia ludzi idealnych w każdym calu, jeszcze bardziej doskonałych. Nie trudno się domyślić, jak olimpijczycy zareagowali na taki pomysł.
Jednej nocy obóz został doszczętnie zniszczony, a obozowicze dostali wybór: albo porzucisz swoje chore przekonania, albo spłoniesz. Większość wybrała oczywiście życie, ale nie brakowało też takich, co zginęli za swoje przekonania. Jednak, jak głosi legenda, pozostały nieliczne jednostki, które dążą do odbudowania obozu. Podobno żyją do dziś, niczym szczury, gdzieś pod ziemią. Chcą dopełnić swojej obietnicy. Chcą opanować świat.
Ale nie obawiaj się, to jedynie legenda...
A może jednak nie? <--
"Wybrańcy" to moje pierwsze dziecko; fanfiction, oparte na twórczości Ricka Riordana. Jeśli nie przeszkadzają Ci nieszczęśliwe zakończenia, serdecznie zapraszam do czytania. Prolog pojawi się już niedługo. c:
Ah, dodatkowo w ramach podziękowania za "betowanie" i przyszłe poprawianie moich wypocin, chciałam Cię również zachęcić do zajrzenia tutaj: http://the-invisible-thoughts.blogspot.com/ Zapewniam Cię, że Chomik się spisuje i nie pożałujesz.
Weny! Pisz jak najszybciej.
Cassie
Dzięki za komentarz (i to taki długi) :) na pewno będę stałą czytelniczką twojego bloga. Cieszę się że ci się podoba, twój komentarz mnie podniósł na duchu i poprawił humor. Dzięki takim ludziom jak ty chce się pisać ;)
Usuńthx za kom. Mima :)
Ale trafna uwaga, poważnie się zastanowię nad stworzeniem strony pt:. Spamownik XD
UsuńXD XD XD XD
Mima (lub Rose)
buuuuuziaczki ;-* ;-* ;-**
Ciekawy prolog, dzięki niemu wpadł mi wspaniały pomysł na nowe opowiadanie ( nie związane za bardzo z bogami greckimi). Nie mogę się doczekać pierwszego rozdziału. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękujemy za komentarz to naprawde daje mega kopa do pisania :) (Jeśli masz swój blog to możesz podać linka a ja chętnie zajrzę)
OdpowiedzUsuńbuuuuuuuziaki ;-* ;-* ;-**
Rose
Ciekawie się zaczyna ;D
OdpowiedzUsuńMam tylko jedną uwagę. Robicie trochę za długie zdania i zapominacie o ę i ą :)
To tyle z krytyki ;3
Pozdrawiam i weny życzę ;D
Dziękujemy za rady i komentarz
Usuń