Ethan
"
Dusze można kontrolować na różne sposoby, lecz należy robić to
umiejętnie. Naturalne pole emanujące od niej może próbować się
bronić, dlatego tak ważne jest, aby ofiara była nieświadoma próby
przejęcia nad nią kontroli. Siła naturalnej obrony zależy od
osoby, którą chcemy kontrolować. Jeśli ofiara jest świadoma
automatycznie stawia opór, lecz łatwo da się go stłumić.
Najłatwiej jest kontrolować osobę nam znaną, trudniej jest zaś z
obcą. Pomóc może wiedza o ofierze, dobrze jest wykorzystać jej
słabe punkty. Jeśli wybrana dusza ma słabość do biżuterii lub nie widzi
świata poza rodziną można zastosować coś w rodzaju umysłowego
szantażu, który powinien ułatwić przymuszenie jej umysłu do
współpracy. Kontrola może polegać na całkowitym przejęciu
duszy, wraz z ciałem lub tylko na przesyłaniu różnych myśli i
emocji. Kontrola ma również swoje ograniczenia, nie można jej
wykorzystać do zgładzenia ofiary, lecz można ją zmusić do
zabójstwa innej osoby".
Przebiegł
mnie lodowaty dreszcz. Po co Hekate takie książki? Zawsze była
trochę tajemnicza, ale nigdy nie posądziłbym jej o coś takiego...
Po chwili zastanowienia przerzuciłem kilka kartek i zacząłem
czytać:
"
Śmiertelnik jest z natury bardzo kruchy. Zamiast szukać najbardziej
bolesnej śmierci ciała można skupić się na duszy, która jest
znacznie bardziej wytrzymała."
Następnie
cała strona była zamazana i raczej nieczytelna. Można z niej było
odczytać zaledwie parę wyrazów w stylu "umierać wiecznie",
" śmiertelne pragnienie" czy "rozszarpywanie".
Kolejna karta opowiadała jak najskuteczniej zaburzyć w kimś jego
własne poczucie tożsamości, a następna opisywała sposoby
dręczenia duszy. Zaszokowany treścią księgi odłożyłem ją na
półkę i schowałem pomiędzy innymi książkami, wkładając ją
tak, aby nie było widać tytułu. W tej księdze raczej nie znajdę
informacji, których szukam...- pomyślałem - Ale muszę coś
znaleźć! Wspomnienie półprzeźroczystej Lynette w lochach Hadesa
wywołało we mnie fale bólu. Jak to możliwe, że ona nie żyje?
Jak to się mogło stać?! - mówiłem sobie w duchu - Muszę czegoś
się dowiedzieć. A na dodatek ten dziwny sen... Co mógł oznaczać?
Nie mogłem zapomnieć przerażonego wzroku Lynette, gdy ja ze snu...
To było straszne, prawie jakbym ją stracił po raz drugi i to
podczas jednego dnia... Stwierdziłem, że nie ma sensu dalej
przeszukiwać ksiąg Hekate. Przez chwilę zastanawiałem się, czy
nie udać się do bogini i sprawdzić czy może już jest w domu, ale
mogłaby mieć pretensje, że zabrałem jej księgi, poza tym po tym
co w nich przeczytałem... Uznałem, że to nie najlepszy pomysł.
Postanowiłem zbadać dokładniej wnętrze komnaty w podziemiach
pałacu mojego ojca i może dowiedzieć się czegoś o tych
zamrożonych ludziach. Wyszedłem z mojej komnaty, starając się
zamknąć po cichu drzwi i przeniosłem się mrokiem do podziemi
pałacu Minosa. Przeszedłem przez długi, zatęchły korytarz i
stanąłem przed drzwiami do komnaty. Rozejrzałem się, czy nigdzie
nie ma mojego ojca, lub któregoś z jego sług, pociągnąłem za
klamkę i ciężkie drzwi otworzyły się do środka. W komnacie
panowała nieprzenikniona ciemność, lecz od ostatniego razu udało
mi się zapamiętać rozkład mebli w pokoju, dzięki czemu udało mi
się uniknąć wpadnięcia na ścianę. Odnalazłem rękami jedną z
pochodni wiszących na ścianie i zapaliłem ją. Gdy jej słabe
światło oświetliło znajdującą się najbliżej przestrzeń zdałem
sobie sprawę, że stoję zaledwie kilka centymetrów od postaci
zamrożonej dziewczynki, która była tak podobna do Lynette.
Obszedłem ją szerokim łukiem, starając się uspokoić oddech. Jej
groteskowe oczy, szeroko otwarte z przerażenia tak bardzo
przypominały mi przerażony wzrok Lynette z mojego snu... Były tak
podobne, że mógłbym powiedzieć, że są tą samą osobą. Co bym
zrobił, gdyby to Lynette została w tak okrutny sposób "zamrożona"?
Lecz rzeczywistość była niestety jeszcze gorsza, Lynette jest
duszą, a na dodatek jest więziona w lochach Hadesa... Podszedłem
do regału z książkami nadal rozmyślając, gdy nagle usłyszałem
odgłos kroków. Spanikowany upuściłem pochodnię, która spadła z
hukiem na ziemię i zgasła. W komnacie zapadła ciemność.
Spróbowałem przenieść się cieniem w inne miejsce, lecz nie
wyszło do końca tak, jak chciałem ponieważ przenosząc się
cieniem trzeba pomyśleć, w jakie miejsce chcę się udać, a w tym momencie myślałem tylko o wydostaniu się z komnaty. Tak więc
wylądowałem na korytarzu. Szybko go przebiegłem i skręciłem w
boczny zaułek. Gdy właśnie wybiegałem zza rogu wpadłem z impetem
na mojego ojca. Po prostu świetnie! - pomyślałem ironicznie, a na
głos powiedziałem:
-
Wybacz ojcze!
Minos
spojrzał na mnie zdziwiony, a zaraz potem rzucił mi podejrzliwe spojrzenie i zapytał:
-
Ethanie, co ty tu robisz?
Prędko
starałem się wymyślić jakąś sensowną odpowiedź, ale nic nie
przychodziło mi do głowy. Wreszcie wypaliłem:
-
Eee... Przechadzałem się i... no ten... zabłądziłem...
-
Ach tak? - zapytał zirytowany Minos - Wróć do swojego pałacu
Ethanie, porozmawiamy potem.
-
Tak. Właśnie zamierzałem to zrobić... - odpowiedziałem- I... -
postanowiłem zaryzykować zadanie pytania - Czy mógłbym wiedzieć
dokąd idziesz?....
Mój
ojciec spojrzał na mnie spod przymrożonych powiek i już myślałem,
że przegiąłem, gdy powiedział:
-
Hades mnie wzywa, a teraz wybacz, śpieszę się.
Po
czym oddalił się szybkim krokiem. Od razu wiedziałem, że chodzi o
Lynette i postanowiłem go śledzić. Przeniosłem się mrokiem pod
potężny zamek Hadesa, starając się wymyślić sposób na
podsłuchanie rozmowy boga śmierci z moim ojcem. Mój wzrok padł na
spadzisty dach zamku, z którego mógłbym zajrzeć do jednego z
dużych, spiczastych okien. Przeniosłem się na niego i schowałem
za dużą, ozdobną, kamienną figurą przedstawiają jakiegoś
demona, aby trzy latające nade mną potwory ( Erynie) mnie nie
widziały i zajrzałem przez okno do wnętrza komnaty, która okazała
się salą tronową. Na tronie siedział mój prastryj Hades w
ciemnej szacie, z długim, czarnym płaszczem a po jego prawej
stronie stała jego żona Persefona w szmaragdowej sukni. Na sali
znajdowali się też dwaj wysocy mężczyźni, w których rozpoznałem
moich wujów Radamantysa i Ajakosa - siędziów Hadesu. Był tam też
młody mężczyzna, który był zastępcą Minosa. Wytężyłem wole
i udało mi się usłyszeć co mówią. Przez główne drzwi wszedł
właśnie mój ojciec i powiedział:
-
Witaj Hadesie. Wzywałeś mnie.
Hades
odpowiedział:
-
Owszem Minosie, zajmij miejsce.
Po
czym władca Podziemia wstał i zawołał:
-
Wprowadźcie więźnia!
Do
sali wmaszerowało dwóch szkieletowych strażników prowadząc
między sobą słabą, migoczącą postać. Na jej widok zamarło mi
serce. Przecież to była Lynette! Chciałem ją stąd zabrać,
przywrócić ją do życia, chciałem, żeby wszystko było jak dawniej... Z trudem powstrzymałem emocje i w napięciu czekałem na
dalszy bieg wydarzeń. Hades oznajmił:
-
Zebraliśmy się tu, aby rozwiązać tą wielce zadziwiającą
sytuacje, która miała niedawno miejsce. Ajakosie opowiedz co
widziałeś.
Brodaty
mężczyzna zrobił krok do przodu i zaczął opowiadać:
-
Czcigodny Hadesie, jak wiesz spełniałem swój obowiązek, który mi powierzyłeś, gdy do trybunału sędziów zbliżyła się obecna na
tej sali dusza. Emanowała od niej jakaś dziwna energia, lecz
zignorowałem to. Spełniłem swój obowiązek, mój druch
Radamantys również lecz jak już pewnie wiesz jego brat Minos nie
stawił się na stanowisku, lecz wysłał swojego zastępcę.
Mój
ojciec posłał mu nienawistne spojrzenie, po czym odparł:
-
Mój przyjacielu Ajakosie, za pozwoleniem Hades został już o
wszystkim poinformowany.
Hades
przerwał im:
-
Owszem, Ajakosie kontynuuj.
-
Więc jak już mówiłem przyszła kolej na zastępce Minosa, lecz
wtedy stało się coś dziwnego.
Hades
zwrócił się do zastępcy mojego ojca:
-
Opowiedz, co tam się stało.
Młody
mężczyzna patrząc w podłogę i miętosząc w dłoniach kawałek
swej szaty cichym głosem powiedział:
-
Panie, robiłem to co zawsze lecz ta dusza była inna - po chwili
zastanowienia dokończył - Nie mogłem podsumować jej życia, bo
ono się jeszcze nie skończyło... Ona była żywa.
Radamantys
i Ajakos zaczeli szeptać coś pod nosem, gdy Hades rozkazał:
-
Cisza!
Na
sali od razu zapanowało milczenie. Nagle jakby znikąd do sali wpłynęła mleczno biała mgła i rozległ się trzepot nietoperzych
skrzydeł. Zebrani na sali w oszołomieniu wpatrywali się w mgłę,
a komuś (obstawiam zastępce mojego ojca) wyrwał się jęk
przerażenia. Na sali pojawiła się dziwna, zakapturzona postać,
która była wręcz upiornie podobna do kobiety z mojego snu.
Odrzuciła kaptur na plecy i oczom zebranych ukazała się kobieca
twarz. Miała ona włosy upięte w długi, czarny warkocz, który
przerzuciła sobie przez ramię, szlachetne rysy i zadziwiające,
zielone oczy, które odcieniem nie przypominały szmaragdowej sukni Persefony, lecz kojarzyły mi się raczej z kolorem
trucizny. Wszyscy zamarli w oszołomieniu, lecz Hades odezwał się
pierwszy:
-
Eris. Co cię tu sprowadza?
Kobieta uśmiechnęła się chytrze i odpowiedziała melodyjnym głosem:
-
Przyszłam obejrzeć przesłuchanie.
Hades
ściągnął brwi i odparł:
-
Ta sprawa cię nie dotyczy. Odejdź.
-
Doprawdy Hadesie? - spytała z niewinną miną - Wiesz, że mogę być
cennym źródłem informacji.
Mówiąc
to spojrzała znacząco w moją stronę, a w jej oczach dojrzałem
drapieżny błysk. Czego najbardziej chciałaby bogini niezgody?
Oczywiście skłócenia wszystkich - pomyślałem z lękiem - A jak
mogłaby to zrobić najlepiej jak nie przez ujawnienie mojej
obecności? Muszę się wycofać. Ale wtedy nie dowiem się co zrobią
z Lynette... Po chwili namysłu przeniosłem się do mojego pałacu.
Narracja
trzecioosobowa
Po
chwili milczenia Hades oznajmił:
-
Dobrze więc. Eris możesz pozostać, lecz masz nie utrudniać
przesłuchania.
Eris
zrobiła obrażoną minę, westchnęła teatralnie i powiedziała:
-
Rozumiem, nie trzeba do mnie przemawiać jak do niegrzecznego
dziecka, któremu się mówi "bądź grzeczna", umiem się
zachować.
Hades
odchrząknął i zwrócił się do zebranych:
-
Możemy kontynuować. Minosie, wydawało mi się, że chciałeś
coś powiedzieć?
Minos
odpowiedział:
-
Owszem. - następnie podniósł głos - Ta dusza przeniknęła do
Podziemia żywa. Pytam tu zebranych, po co śmiertelnicy udają się
do Krainy Umarłych przed skoczeniem życia ziemskiego? Chyba
wszyscy się ze mną zgodzą, że to co najmniej podejrzane.
Na
sali rozległy się zgodne pomruki. Po chwili Minos mówił dalej:
-
Jak wszyscy widzą ta dusza nie jest w stanie zeznawać. Według mnie
powinniśmy zbadać jej umysł. Jeśli Hades pozwoli mi ją zabrać
mogę to zrobić.
-
Nie zgadzam się! - Rozległ się basowy głos.
Wszyscy
zebrani zwrócili się w stoę Radamantysa, który do tej pory się
nie odzywał.
-
Bracie - powiedział Minos siląc się na przyjazny ton głosu - Czy
mi nie ufasz?
-
Nie twierdzę tego, ale jaką mamy pewność, że podzielisz się z
nami wszystkimi informacjami?
-
A dlaczegoż miałbym je zataić?
-
Spokój! - rozkazał Hades.
-
Eris... - Dodała Persefona.
Eris
słysząc swoje imię udała obrażoną:
- O co ci chodzi droga Persefono? Ja nic nie robię...
- O co ci chodzi droga Persefono? Ja nic nie robię...
-
Dobrze, ja ją przesłucham - powiedziała Prsefona.
Podeszła
do Lynette i złapała ją za rękę, po czym zanuciła po
starogrecku jakieś zaklęcie. Nad jej głową ukazały się zamazane
obrazy, przedstawiające Cerbera, lochy Hadesa i pewne jezioro o
czarnej tafli. Nad tym jeziorem stała ludzka postać. Gdy obraz się
ustabilizował wszyscy zobaczyli dokładniej młodego chłopaka
ubranego na czarno. Minosowi wyrwał się okrzyk zdumienia, gdy
rozpoznał w nim swojego syna.
-
O! - powiedziała z udawanym zdziwieniem Eris - Czyż to nie Ethan,
twój syn?
Minos
nie wiedział co odpowiedzieć, lecz odezwał się Ajakos:
-
To najlepsze potwierdzenie słów Radamantysa! Minosowi nie wolno
ufać!
Eris
zachichotała i powiedziała:
-
Minosie, co nam na to odpowiesz?
Minos
odparł:
-
Ja i mój syn próbowaliśmy złapać tą zdrajczynie! Tak dla
wiadomości Ajakosie i bracie mój Radamantysie, to właśnie dlatego
wysłałem mojego zastępce!
-
Dlaczego mamy ci wierzyć? - odparł Ajakos.
-
A na jakiej podstawie mnie oskarżasz?!
-
Wszyscy widzieliśmy twojego syna w wizji tej duszy, nie zaprzeczysz!
- Zawołał Radamantys.
Do
dyskusji wtrącił się także zastępca Minosa:
-
A twój dodatkowy urlop?! Nie umawialiśmy się na pracę po
godzinach!
-
Nie wtrącaj się!
-
Wszyscy cisza!!! - rozkazał Hades - Eris, masz natychmiast przestać!
-
Widzę, że nie jestem tu mile widziana - powiedziała Eris, pstryknęła palcami i znikła w obłoku mgły.
-
Mam jeszcze milion innych dusz, którymi muszę się zająć -
powiedział wyraźnie znudzony Hades - Pozwalam zabrać Minosowi tą
duszę i ją przesłuchać...
-
Dziękuje Panie...- odrzekł Minos.
-
Ale... - Powiedział Ajakos, lecz Hades mu przerwał:
-...Ale
po upływie doby dusza ma wrócić na sąd. Ogłaszam przesłuchanie
za zakończone!
***
Minos
prowadził Lynette wilgotnym korytarzem. Jedynym źródłem światła
były palące się na kamiennych ścianach pochodnie. Doszli do rzędu
zatęchłych cel. Minos włożył do zamka jednej z nich ciężki,
metalowy klucz. Zamek zaskowyczał, skobel odskoczył, a Minos
wrzucił do środka otumanioną Lynette. Gdy już miał odejść
odwrócił się do niej i ze złowieszczym uśmiechem powiedział:
-
Nareszcie jesteś moja. Uwierz mi, zapewnię ci bardzo ciekawy pobyt.
Ethan
Chodziłem
po mojej komnacie tam i z powrotem, gorączkowo myśląc. Co się
stało z Lynette?! A co, jeśli już nigdy się nie
dowiem?! Nagle do mojej komnaty wparował mój ojciec, wyraźnie w
złym humorze. Rozwścieczonym głosem zwołał:
-
Ethanie, mógłbyś mi wytłumaczyć pewną rzecz?!
Myśląc,
że chodzi o to, jak przyłapał mnie gdy kręciłem się w pobliżu
jego tajemnej komnaty powiedziałem:
-
Ojcze, już ci mówiłem... zabłądziłem i...
-
Nie o to mi chodzi!
-
Nie?... Więc... - Zapytałem zdezorientowany.
-
Byłem na spotkaniu z Hadesem i wiesz co? Znaleźli tą podłą
zdrajczynie! - zawołał.
-
Tak?... - Czułem jak na moją twarz wpływają kropelki potu. Czyżby
mój ojciec się dowiedział, że podsłuchiwałem? Lecz on ciągnął
dalej:
-
Wiesz, że Persefona zajrzała do jej umysłu?
-
Naprawdę? - zapytałem zaciekawiony.
-
Tak. Ale nie o to chodzi! W tej wizji było jezioro Stygijskie. A
nad tym jeziorem byłeś TY!
Nie
wiedziałem co powiedzieć. Zacząłem szybko układać wiarygodną
historie:
-
Oddziały, które mi dałeś zawiodły, więc postanowiłem jej
szukać na własną rękę. Zorganizowałem zasadzkę, jednak Lynette
udało się uciec. - powiedziałem starając się przybrać pewną
siebie minę.
Mój
ojciec przyjrzał mi się badawczo i po chwili bardzo niezręcznej
ciszy powiedział:
-
Wierzę ci.
Ogarnęła mnie ulga, jednak nadal nurtowało mnie co stało się z Lynette.
Ostrożnie spytałem:
-
Co z nią zrobili?
Mój
ojciec uśmiechnął się szeroko.
-
Nareszcie jest nasza!
-
Co?! - starałem się ukryć podniecenie,lecz mi to nie wyszło - To
znaczy... Jak to?!
-
Hades mi ją dał, czyż to nie wspaniałe? Mamy dzisiaj powód do
świętowania!
______________________________________________
I
jest rozdział! ;-) Przepraszamy, że nie na czas (jak zawsze...) Ale jest wcześniej niż poprzedni a to już jakiś postęp. Nie przedłużając już zachęcamy do komentowania
Zomiju
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHej!
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetne opowiadania piszecie ;-)!